Witam ponownie. Muszę przyznać, że ten rok zaczął się dość pracowicie. Od urlopu w Polsce w styczniu nie miałem nawet chwili oddechu. Praca wykończyła mnie zarówno psychicznie jak i fizycznie. Czas na naładowanie baterii. Tym razem podróż do Polski to prawdziwy morderca. Udało mi się kupić dość tanie bilety bo tylko za 700 USD, ale z NYC więc w sumie razem z podróżą do i z wyszły dokładnie 800 USD czyli niecałe 2400 PLN. Gdybym chciał kupić ten sam bilet z Waszyngtonu musiałbym wydać conajmniej 1200 USD. Podróż tym razem składała się z kilku segmentów, najpierw Waszyngton – Nowy Jork, Nowy Jork – Amsterdam, Amsterdam – Warszawa, Warszawa – Kraków. Jak się okazało byłem prawie 30 h bez snu cały czas na nogach. Tym razem Królewskie Holenderskie Linie Lotnicze KLM. Podróż do Polski wbrew pozorom minęła bardzo szybko, bo cały czas w ruchu i cały czas z miejsca do miejsca, niewiele wolnego czasu pomiędzy przesiadkami, także pod tym względem super, nawet nie odczułem bardzo zmęczenia w trakcie. Dopiero po dotarciu do Krakowa i przetrzymaniu do wieczora, wtedy mnie trafiło. Padłem jak mucha… Co do samych lini lotniczych to KLM jest już wiekowy co widać nawet po samolotach. Wydawałoby się, że flota nowa, a tu jednak nie, samoloty to staruszki kilkulziesięcio letnie, ale byłem bardzo pozytywnie zaskoczony, jako że czystość w nich była pierwszorzędna. Posiłki też całem smaczne, także generalnie z podróży do polski jestem bardzo zadowolony. Do Nowego Jorku ponownie udałem się pociągiem, prawie 3 i pół godzinki i jest się w centrum na Manhattanie. Z Penn Station na lotnisko JFK postanowiłem tym razem udać się pociągiem LIRR (Long Island Rail Road), droższa opcja od metra, ale musze przyznać o wiele szybsza. Bilet metrem to jakieś 3USD natomiast koleją 7.50 USD. Metrem 45 min, pociągiem LIRR jedyne 20 minut. No i nie trzeba było tachać bagażu po schodach jak w przypadku metra, a że walizka miała równe 23kg to nie było wskazane. W Warszawie natomiast Uberem szybciutko na Dworzec Zachodni w Pędolino i do Krakowa. Muszę przyznać i pochwalić PKP za te pociągi, podróż jest bardzo szybka i mega komfortowa. Brawo PKP. Pobyt W Krakowie to oczywiście jak zwykle genialnie i intensywnie spędzony czas, podzielony pomiędzy rodzinę i znajomych, niestety tych drugich nie byłem w stanie zobaczyć wszystkich, którzy byli zainteresowani spotkaniem za co z góry przepraszam. Muszę przyznać, że za każdym razem ile czasu bym nie spędził w domu, to zawsze będzie niewystarczająco. Dla zainteresowanych, kolejna podróż do Polski już 9go października… Tym razem też po chyba 7 latach odświeżyliśmy z siostrą i jej narzeczonym nasze mieszkanko, także dokonaliśmy tego w expresowym tempie w 72h, a może troszkę mniej, efekty pokażę w dołączonej galerii. Tak samo jak i kilka zdjęć z Krakowa. Rownież pobyt u rodzinki na weekend w Busku był udany pomimo nie do końca pozytywnych okoliczności. Tutaj trzymam mocno kciuki i wysyłam moje dobre myśli. Pierwszy raz chyba od 3 lat objadłem się przepysznych wiśni prosto z drzewa, czerwonej, czarnej porzeczki i agrestu prosto z krzaka… jakie to było pyszne, smaki dzieciństwa, których się nie zapomina. No i tak zleciały te 2 tygodnie, powrót Pędolino do Warszawy, pobyt przed wylotem w moim ulubionym hotelu Westinie i wylot w drogę powrotną… niestety. Podróż do Nowego Jorku tym razem nie należała do przyjemnych, kiepska pogoda w Amsterdamie, trudne lądowanie dodały sporo stresu i dodatkowego zqmęcznia. Niestety również lądowanie takim kolosem jak Boeing 747 w Nowym Jorku było trudne, uderzenie w pas było zaskoczeniem, widzialność była mała i chyba dlatego pas pojawił się tak szybko i przyziemienie było mocne. Na szczęście dotarłem. Czas zacząć pobyt w Nowym Jorku…



