Coś do zapamiętania…

Rok już prawie dobiega końca, Święta za kilka dni, mojo specjalny dzień też się zbliża wielkimi krokami…Czas zerknąć ponownie na to co wydarzyło się w tym roku. Muszę przyznać, że wydarzyło się dosyć dużo. Wszystko zaczęło już w styczniu weekendowymi wypadami do Los Angeles i Miami, potem kilka dni wypoczynku na Dominikanie… Zaraz po tym wizyta jednego ze znajomych, który jako pierwszy postanowił spełnić swoje marzenie I przuleciał do USA żeby zobaczyć koncert Cher… Bardzo się cieszę, że mogłem pomóc w spełnieniu tego marzenia… Potem zmiana działu w pracy z housekeeping na recepcje. Po raz pierwszy opuszczenie mojej strefy komfortu i stawienie czoła nowym obowiązkom i wyzwaniom.  W sierpniu podróż do Polski, spędzenie czasu z rodziną i kilkoma osobami, które mogę nazwać „przyajciółmi”, to jest to, co zawsze ładuje moje baterie. Podróż do Chicago, odebraie z lotniska znajomego i upewnienie się, że jego przygoda z USA rozpocznie się gładko i przyjemnie… Spędzanie czasu z jednyną osobą tutaj, którą mogę nazwać przyjacielem, z którym spędziłem genialny weekend w Filadelfii. Czytająco to wydawałoby się, że ten rok był super, niestety nie wszystko poszło tak jak było zaplanowane. Niestety było sporo wydarzeń, które dały mi bardzo dużo do myślenia. Dlatego też zdecydowałem się postawić na swoim i zmienić podejście szczególnie do pracy, inaczej zawsze będę na końcu i zawsze będę ostatni. Nigdy więcej, czas postawić na swoje siły i udowodnić, że mogę osiągnąć jeszcze więcej. Znalazłem genialne powiedzenie Prezydenta Kennedy’ego, które idealnie pasuje do tego gdzie jestem i co zamierzam: „Zmiana jest prawem i częścią naszego życia. Ci którzy patrzą tylko w przeszłość lub teraźniejszość z pewnością przegapią przyszłość”. Zdecydowanie coś o czym warto pomyśleć podsumowując miniony rok. Ja nie mam zamiaru nic przegapić… a  Ty?…

Facebooktwitterredditpinterestlinkedinmail

Grudzień w DC…

Grudzień, to niestety niekoniecznie mój ulubiony miesiąc. Nie tylko ze względu na to, że robi się już zimno, ale też dni są krótsze no i Boże Narodzenie za pasem. Bycie 7tys. km od Krakowa też w tym nie do końca pomaga. Końcówka roku to dla mnie czas szybkiego podsumowania tego, co się wydarzyło. A wydarzyło się dużo; podróże, zmiana stanowiska, pełne poświęcenie pracy. Wydawałoby się, że wszystko powinno być ok, a jednak nie do końca jest. Nie będę wdawał się tutaj w szczegóły. Najważniejsze jest to, że odrobiłem lekcje i już pracuje nad nowym planem, gdzie będę polegał bardziej na sobie niż na obietnicach innych. Zdecydowanie więcej wkrótce. A tym czasem staram się rozkoszować jesienną pogodą w stolicy…

Facebooktwitterredditpinterestlinkedinmail