Czas na kolejną historię, tym razem na sportowo. Zawsze odkąd pamiętam, byłem dość szczupły, żeby nie napisać, że wręcz chudy. Ile razy widziałem się z babcią, ta zawsze mi powtarzała jaki to ja byłem niejadek jak byłem mały. Trzeba było mnie z talerzem po mieszkaniu ganiać, żebym coś zjadł. Rok 2005, praca na stałej umowie i jako jeden z benefitów, karnet na siłownie. Dobry początek dla takiego patyczaka jak ja wtedy. Tak, tak ważyłem wtedy 56kg przy wzroście 183cm. Pierwszy trening, darmowe konsultacje, pierwszy stres podnosząc hantle. Pamiętam, że nie mogłem dźwignąć samej sztangi na ławeczce. Oczywiście po pierwszym treningu, ból mięśni, albo raczej ścięgien bo mieśni to wtedy było mało co. Przerwa w treningach ponad tydzień na regenerację. Potem nauka na własnych błędach, kontuzja barku. Znowu przerwa w treningach. Takie były moje początki, dużą pomocą okazał się YouTube i przegądanie filmików różnych trenerów, słuchanie własnego ciała, obserwowanie jak reaguje na treningi. Nauczyłem się dość szybko jak ważna jest technika, poprawne wykonywanie ćwiczeń i dopasowywanie ich do możliwości ruchowych stawów. W trakcie treningów wydzielają się hormony szczęścia, zmęczenie po jest dla mnie zmęczeniem przyjemnym, oprócz tego widząc rezultaty i mając świetne samopoczucie, człowiek chce robić i ma siłe na o wiele więcej. Ustala się cele, progi i dąży się do ich osiągnięcia. I tak oto z 56-cio kilogramowego szczupaka zmieniłem się w 84-ro kilogramowego mięśniaka 😉 Wszystko w ciągu około 6 lat nieregularnych treningów plus 2 lata, te ostatnie bardzo regularnych. Nie jestem może profesjonalnym trenerem, ale znam się co nieco i jeśli ktoś potrzebuje porady chętnie pomogę. W osobnych postach wrzucę kilka moich treningów, co i jak wykonuje na poszczególne partie.






