Tym razem, krótki post, tym bardziej, że pobyt w Las Vegas dobiegł końca. Ruszamy w trasę powrotną do Los Angeles, mój przyjaciel przygotował dla mnie jeszcze jedną niespodziankę. W drodze powrotnej, zjechaliśmy z autostrady i po jakichś 20 minutach dotarliśmy do bardzo ciekawego miejsca. „Seven Magic Mountains” czyli „Siedem Magicznych Gór”… No nie powiem bo bardzo to ciekawie wygląda, siedem stosów ogromnych głazów jeden na drugim pomalowane na chyba najbardziej intensywne kolory z możliwych. Artystyczna instalacja przedstawiająca obecność człowieka w naturze. Wygląda dość interesująco, na środku pustyni, raj dla fotografów bo można podejść do tematu bardzo kreatywnie. Oczywiście nie przepuściłem takiej okazji i sam zrobiłem kilka fajnych zdjęć. Efekty poniżej. 15 minut nam wystarczyło i ruszyliśmy dalej w trasę, nie mogę pozwolić aby Los Angeles na mnie czekało zbyt długo…





