Mój amerykański dream

Nigdy bym nie przypuszczał, że w moim przypadku się spełni, albo raczej powinienem napisać, że się spełnia. Wszystko zaczęło się w 2000 roku, kiedy dostałem wizę turystyczną, żeby przylecieć do USA i odwiedzić tatę, który tutaj już mieszka od ponad 20 lat. Wyprawa tutaj była moją pierwszą zagraniczną podróżą. Tak też został we mnie zaszczepiony zmysł podróżowania. Strasznie mi się to spodobało, pierwszy lot samolotem, pierwsza odprawa imigracyjna na granicy, obcy ludzie dookoła na lotnisku, obcy język, wszystko nowe, inne. Moja ciekawość i chęć poznawania urosła momentalnie. Zakochałem się w USA od pierwszego wejrzenia. Wszystko robiło na mnie ogromne wrażenie, delektowałem się każdą spędzoną tutaj chwilą i każdym doświadczeniem. Każdym zmysłem badałem, to jakże nowe terytorium. Te zapachy w sklepach, pierwsza łyżeczka masła orzechowego, pierwszy amerykański naleśnik z syropem klonowym, samochody z automatyczną skrzynią biegów, amerykański styl życia, konsumpcjonizm, pozytywne nastawienie, każdy kogo mijasz na ulicy mówi Ci „Hi”. Dla 20 latka to wszystko było wow, wow, wow. Tak to właśnie się zaczęło. Przez kolejne kilka lat wracałem do USA na wizie turystycznej. Dopiero w 2014 roku na rodzinnej podstawie otrzymałem „zieloną kartę”, dokument który zmienił wszystko i wywrócił mi trochę życie do góry nogami. Trzeba było się zdecydować, co robić, prowadzić spokojne i ustabilizowane życie w Polsce, czy postawić wszystko na jedną kartę wyjechać i zacząć od zera. Stało się, rok 2015 i oto jestem, planuję, układam wszystko na nowo. Powoli zaczyna to nabierać kształtów, mam nadzieję, że w niedługim czasie pojawi się wymarzona stabilność. Miałem, uważam wiele szczęścia i bardzo się cieszę, że dostałem tę możliwość na spełnienie mojego „american dream”. Polska zawsze będzie dla mnie pierwszym domem, ale USA stanie się już wkrótce drugim.

IMG_0346

Facebooktwitterredditpinterestlinkedinmail

Dodaj komentarz