Miłej soboty !

Nie mogę się doczekać kiedy w końcu będę miał chwilę żeby usiąść i napisać wszystkie wrażenia i opisać wszystkie wspaniałe miejsca i przygody. Zaczęło się wszystko od lotu do Los Angeles. Tutaj razem z moim przyjacielem wynajęliśmy autko i ruszyliśmy w podróż do Las Vegas. Zameldowanie w hotelu, chwila na ogarnięcie się i koncert Celine Dion. Potem wczesna pobudka i daleka trasa. Ponad 9 godzin w aucie, ale było warto. Kto widział mojego instagrama ten już wie gdzie byłem i co widziały moje oczy. Kanion antylopy i wieli kanion „podkowa”. Do tej pory nie mogę wyjść z podziwu. Potem relaks i powrót do Los Angeles. W 5 dni zrobione 2000km. Teraz już czas na odpoczynek. O wszystkich przygodach i miejscach napiszę jak tylko wrócę do DC.  Nie mogę się doczekać żeby się podzielić moimi wrażeniami!

Facebooktwitterredditpinterestlinkedinmail

W trakcie genialnej podróży …

Moi drodzy na gorąco muszę się tym podzielić. Tak tak znowu jestem w podróży. Znowu na zachodnie wybrzeże USA.  Przyleciałem do Los Angeles i jeszcze tego samego dnia z moim przyjacielem ruszyliśmy w trase do Las Vegas. Wszystko idealnie zaplanowane, po przyjeździe wieczór z gwiazdą o której w kolejnym poście, spotkanie ze znajomymi z Polski, którzy są tutaj na wakacjach. Tak skończył się pierwszy dość intensywny dzień. Kolejny zaplanowany idealnie i rozpoczął się już o 6 rano. Ponad 4.5h jazdy samochodem Antelope Canyon i Grand Canyon. Każdy z osobna zasługuje na swój post, więc tak zrobię. Do tej pory nie mogę wyjść z podziwu, to co widziały moje oczy na długo zostanie w mojej pamięci. Oglądałem zdjęcia na necie i zastanawiałem się czy faktycznie tam tak jest… To co zobaczyłem przeszło moje najśmielsze oczekiwania! To co stworzyła matka natura jest po prostu genialne, ciężko opisać słowami. Pokażę na zdjęciach. Piszę teraz na bieżąco bo dopiero co wróciliśmy po 16h spędzonych w trasie i na zwiedzaniu. Wszystko w kolejnych postach. Także trzymajcie się stołków bo będzie magicznie!!!

Facebooktwitterredditpinterestlinkedinmail

Dzień dobry wszystkim…

I oto jest! Chyba teraz już oficjalnie mój blog śmiga w dwóch językach. Mam jeszcze kilka postów do nadgonienia z tłumaczeniem, ale pracuję nad nimi cały czas, także obie wersje językowe będą do siebie pasować. Główna domena to www.happenedtometoday.com lub w wersji polskiej możecie wpisać www.zdarzylosiedzisiaj.pl obie zaprowadzą Was w to samo miejsce. Mam nadzieję, że efekt ostateczny będzie się Wam podobał i będzie miły do czytania oglądania i obserwowania. Udanego wtorku!!!

Facebooktwitterredditpinterestlinkedinmail

Poniedziałkowe popołudnie…

No i mamy już kolejny tydzień rozpoczęty, pozostała mi ostatnia nocna zmiana dzisiaj. Od godziny jestem na nogach i cały czas pracuję nad nową wersją bloga z możliwością przełączania pomiędzy językiem polskim i angielskim. Jak zwykle okazuje się, że to nie takie proste, ale dam radę. Odliczanie trwa, dziś zacznę się już pakować, bo kolejna przygoda zaczyna się o 6 rano w środę. Relacja oczywiście na bieżąco na moim blogu i na Facebooku. A tymczasem chwila na coś dla ciała i ducha czyli czas na siłownię. Dzisiejszy trening to połączenie dolnych partii, czyli nóg z plecami. Dwie chyba najbardziej znienawidzone, ale jakże niedoceniane partie mięśni. Czy pisałem już, że nie mogę się doczekać środy? Mam nadzieję, że wszyscy macie za sobą lub w trakcie genialny poniedziałek!

Facebooktwitterredditpinterestlinkedinmail

Z nocnego życia hotelarza… odc 3

Dwie z czterech nocek za mną, dzisiejsza tzn. sobotnia, zapowiadała się całkiem spokojnie, za spokojnie. Pierwsze dwie godziny mineły szybciutko, a potem jak zawsze się zaczęło. Dwa wesela, jedno w hotelu drugie poza. Pijani goście na lobby. Pan młody żądający podwyższenia klasy pokoju do apartamentu prezydenckiego. Bogate rozpuszczone pijane człowieki! Wywracający się na lobby, przy okazji razem z meblami, żałosny widok. I pomiędzy tym wszystkim, grzecznie i stanowczo trenujący najpiękniejsze słowo wieczoru: NIE. Na szczęście wszystko wyciszyło się koło 4 nad ranem i reszta nocy była już spokojna. Za to na kolację w pracy był nieziemski stek, coś pysznego, z grzybami, rozpływający się ustach. Jeszcze czegoś takiego nie jadłem. No i standardowo w sobotę pizzerie podrzucają nam darmową pizze. Więc w sumie nie było tak źle. Teraz już spowrotem na nogach, niestety przeziębienie nadal trzyma także się ratuje, bo zostały tylko dwa dni do wyjazdu. Musze być w 100% operacyjny. No to zaczynamy dzień!

Facebooktwitterredditpinterestlinkedinmail